wedrowki.radom.pl

Nowy Gózd – Dobieszyn, 51 km

Nowy Gózd – Siekluki – Pągowiec – Bobrek – Piróg – Stromiec – Ksawerów Nowy – Podlesie – Dobieszyn – Olszowa Dąbrowa – Kruszyna – Jeziorno – Bierwce – Obózek – Płasków – Jedlanka – Wola Gutowska – Gutów – Ludwików – Gryzów – Mokrosęk – Sopot – Nowy Gózd

  • DST 51.60km
  • Czas 03:53
  • VAVG 13.29km/h
  • VMAX 29.76km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 1858kcal
  • Podjazdy 191m

         Dzisiaj z Martusią pojechaliśmy do Dobieszyna. Dzień w przeciwieństwie do wczorajszego był pogodny od samego rana. Dopiero późnym popołudniem raz na jakiś czas słońce zakrywały nieliczne chmury. Na rower wsiedliśmy około godziny piętnastej, zaraz po zjedzeniu obiadu. Pierwsze kilometry wycieczki pokonaliśmy po drodze lokalnej wzdłuż trasy szybkiego ruchu S7. W Sieklukach odbiliśmy bardziej na wschód w stronę miejscowości Bobrek. Trasa asfaltowa prowadząca do Stromca okazała się być skrótem dla niektórych samochodów ciężarowych jadących od drogi krajowej nr 48 do wcześniej wspomnianej przeze mnie ekspresówki. W dość szybkim tempie dotarliśmy do Stromca, gdzie skręciliśmy w stronę Ksawerowa. Warto tu dodać, że poruszaliśmy się w najbliższej okolicy Puszczy Stromieckiej, której widok towarzyszył nam przez większość trasy.

Po pewnym czasie przez Ksawerów i Podlesie dotarliśmy do Dobieszyna, gdzie obejrzeliśmy Kościół pw. Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus, który został zbudowany w latach od 1945 do 1949. Po zrobieniu kilku fotografii i zorientowaniu mapy postanowiliśmy pomału udać się w drogę powrotną przez skraj Puszczy Stromieckiej. W drodze do Olszowy Dąbrowa o mało nie zderzyły się dwa samochody na wąskiej drodze zaraz za zakrętem, ponieważ jeden z nich nie zechciał cierpliwie poczekać i wyprzedzić nas dopiero za zakrętem. Na szczęście kierowca pojazdu nadjeżdżającego z naprzeciwka zdążył wyhamować i nie doszło do zderzenia. Bardziej ostrożni udaliśmy się w dalszą drogę.

Po paru kilometrach za Olszową wjechaliśmy na szutrową drogę, gdzie kolejny kierowca w dość szybkim tempie wyminął nas pozostawiając po sobie duży tuman kurzu..

Na polnej drodze natrafiliśmy na sporą kałużę wody, którą musieliśmy pokonać przenosząc rowery. Po pewnym czasie wróciliśmy znowu na drogę asfaltową i znaleźliśmy się w ciekawej miejscowości o nazwie Kruszyna. Po przekroczeniu jednej nitki torów z Warszawy do Radomia pojechaliśmy w stronę Jeziorna zostawiając za plecami Puszczę Stromiecką. Po drodze w jednej z miejscowości zrobiliśmy jeszcze zaopatrzenie w wodę i pojechaliśmy dalej. Pokonując kolejne kilometry mogliśmy podziwiać otaczającą nas przyrodę. W trakcie jazdy spotkaliśmy sporą ilość kotów (taka miła odmiana od szczekających i rządnych naszych łydek burków). Co nie oznacza, że kilka psów po drodze nie podniosło nam trochę ciśnienia i tempa jazdy 🙂 na szczęście tym razem żaden nas nie gonił, ale i tak narobił trochę strachu. (o tym napiszę za chwilkę)

W miejscowości Jedlanka wróciliśmy na drugą stronę trasy krajowej nr 7 i pojechaliśmy w kierunku Mokrosęka. Okazało się, że pomimo spostrzeżeń Marty nie skręciliśmy w prawo i wyjechaliśmy w Gutowie, gdzie trochę okrężną drogą wróciliśmy przez Ludwików, Mokrosęk i Sopot do Gozdu. Przed Ludwikowem przestraszyliśmy się dwóch psów, które błąkały się koło drogi, ale na szczęście nie rzuciły się za nami w pogoń, a były naprawdę dość dużych rozmiarów.

Dziś pomimo, że trasa troszkę dłuższa niż ostatnio to po drodze było troszkę mniej zabytków. Było oczywiście sporo ciekawych widoczków, które na długo zagoszczą w naszej pamięci i będą inspiracją do kolejnych wycieczek rowerowych.