wedrowki.radom.pl

Nowy Gózd – Brzeźce – Biała Góra 71 km

Data: 7.08.2022 r.

Nowy Gózd – Siekluki – Pągowiec – Kamień – Turno – Brzeźce – Budy Brankowskie – Pokrzywna – Las Michałowski – Las Palczewski – Biała Góra – Budy Brankowskie – Krzemień – Boże – Ducka Wola – Niedabyl – Stara Wieś – Brzeźce – Turno – Kamień – Pągowiec – Siekluki – Nowy Gózd.

Mapka trasy na odcinku Brzeźce – Biała Góra – Brzeźce (dokładny ślad GPS na dole strony)

Niedzielny poranek jak przystało już na miesiąc sierpień rozpoczął się słoneczną pogodą i rześkim powietrzem. W cieniu o godzinie 8:30 było 17 stopni Celsjusza i wiał lekki wiatr. Jadąc rowerem odczuwalna temperatura była kilka stopni niższa. Dzień według prognoz zapowiadał się bardzo pogodnie i był jednym z tych idealnych na wycieczkę rowerową. Tym razem wyruszyłem ku nowej przygodzie wraz z dwoma kolegami Jarkiem i Piotrkiem, którzy czekali na mnie na działce letniskowej w urokliwej miejscowości Brzeźce w okolicy Białobrzeg. Wspólną wycieczkę zaplanowaliśmy kilka dni wcześniej i nie mogłem się już doczekać jej przebiegu bogatego w różnego rodzaju przygody. Jeśli chcesz dowiedzieć się co nas spotkało po drodze to zapraszam Cię do przeczytania poniższej relacji w której usłyszeć będzie można szum wiatru z nad rzeki Pilicy i piękny zapach sosnowych lasów rosnących nieopodal jej głównego nurtu.

Rano wyjechałem z miejscowości Nowy Gózd w kierunku północnym i po chwili żałowałem, że nie zabrałem ze sobą bluzy ponieważ powietrze było dość chłodne. Szybko kierowałem się wzdłuż drogi lokalnej (obok trasy S7) i przypomniałem sobie, że zapomniałem zabrać plecaka z wodą i prowiantem. Musiałem zawrócić i szybko wrócić na trasę, tym razem już z rozmysłem nie wziąłem bluzy bo stwierdziłem, że rozgrzeję się jadąc na rowerze. Faktycznie kolejne kilometry drogi mijały mi bardzo szybko jadąc ok. 25 do 30 km na godzinę. Minąłem wiadukt na trasie szybkiego ruchu i po chwili znalazłem się na drodze lokalnej po drugiej stronie trasy ekspresowej. Słońce świeciło coraz wyżej na niebie dając z każdą minutą przejechanej drogi coraz więcej ciepła. Po około pół godzinie jazdy minąłem następujące wsie: Siekluki, Pągowiec i Kamień. Dalej przejechałem obok stacji benzynowej i dotarłem drogą asfaltową do jej końca, gdzie znajdowała się już tylko ściana lasu w okolicy obwodnicy Białobrzeg. Tutaj pośpiesznie poszukałem drogi leśnej, która doprowadziła mnie do wąskiej szosy z Brzeskiej Woli do skrzyżowania z drogą krajową nr 48. Wcześniej w lesie przedzierałem się przez rzadko uczęszczaną ścieżkę pełną kałuż po wczorajszym deszczu. Gdy wjechałem w las zrobiłem zdjęcie i wysłałem wiadomość, że powinienem dotrzeć za ok 15 minut do miejsca w którym umówiłem się ze znajomymi. Za skrzyżowaniem z drogą krajową poruszałem się kolejną urokliwą trasą przez Turno. Po kilku minutach dotarłem do pięknej miejscowości leżącej nad rzeką Pilicą o nazwie Brzeźce.

„W Brzeźcach znajduje się zabytkowy park dworski z XVIII wieku dawniej własność rodziny Bagniewskich. Dwór został rozebrany i przeniesiony do skansenu – Muzeum Wsi Radomskiej w Radomiu. Obecnie wieś ma charakter letniskowy.”  źródło: Wikipedia.

Po 50 minutach jazdy spotkałem się z Piotrkiem i Jarkiem na działce, gdzie spędziliśmy kilka dłuższych chwil na tarasie domku letniskowego planując dalszą trasę i rozmawiając o tym jak mija nam czas urlopów. Po pewnym czasie w pełnym już składzie wyruszyliśmy w dalszą drogę ku nowej przygodzie. Pierwsze kilometry mijały nam leniwie na podziwianiu okolicznej przyrody. Droga początkowo prowadziła niebieskim pieszym szlakiem turystycznym. Nie mijały nas prawie, żadne samochody i prowadząc rozmowy jechaliśmy dalej. Po drodze widzieliśmy młode bociany w kilku miejscach. Dotarliśmy do wsi Pokrzywna, gdzie uwieczniliśmy się na zdjęciu w odbiciu lustra drogowego. Po pewnym czasie skręciliśmy z asfaltowej drogi w kierunku dawnej Puszczy Pilickiej jadąc początkowo krętą drogą, która później zmieniła się w prosty szlak spełniający funkcję leśnej drogi pożarowej. Naszym oczom ukazała się po prawej stronie w okolicy Rezerwatu Majdan opuszczona leśniczówka zarośnięta drzewami i wysoko rosnącą trawą oraz pokrzywami. Za leśniczówką widać było także zabudowania gospodarcze przynależące do niej. Szkoda, że tak urokliwe miejsce jest niezamieszkane. Po krótkim odpoczynku udaliśmy się w dalszą drogę. Po chwili Piotrek gwałtownie się zatrzymał ponieważ zauważył wygrzewającego się na drodze węża. Okazało się, że jest to mały padalec, który jak zacząłem robić mu zdjęcia uciekł do rosnącej nieopodal trawy. Mijaliśmy po drodze także coraz większe grupy turystów jadących rowerami, którzy tak jak my wybrali się na niedzielną wycieczkę.

Jadąc przez las cały czas towarzyszył nam piękny zapach sosnowych drzew. Słońce ogrzewało nas dość mocno ale nie czuć było gorąca. W miłej atmosferze dotarliśmy do Białej Góry będącej kolejną miejscowością letniskową na naszej trasie. Poznać można to było po wielu ładnych domkach wokół, których krzątali się ich właściciele korzystający z ładnej pogody. Zatrzymaliśmy się w ośrodku wypoczynkowym Estancia, gdzie było dużo turystów na rowerach lub przyjezdnych samochodem na rejestracjach z różnych stron Polski (głownie z Warszawy). Ośrodek oferuje bogatą bazę noclegową w postaci drewnianych domków lub możliwości rozbicia namiotów. Zjedliśmy po zapiekance i udaliśmy się znosząc rowery po schodach na trawiastą plażę w zakolu rzeki Pilicy. Oczom naszym ukazał się tłum ludzi i kajaków, którzy robili przerwę podczas spływu. Udało nam się znaleźć kawałek miejsca i na ręczniku zabranym przez Piotrka spędziliśmy kilka minut podziwiając przyrodę nad rzeką.  Po pewnym czasie pojechaliśmy dalej.

Za Białą Górą skręciliśmy w prawo piaszczystą drogą w stronę lasu. Okazało się szybko, że kurs trasy wyznaczony wcześniej w nawigacji został zgubiony i jadąc dzikimi piaszczystymi drogami przez pola i lasy zabłądziliśmy. Piach na drodze był coraz większy i w pewnym momencie nie dało się jechać rowerem. Prowadziliśmy rowery i chwilami jechaliśmy po mniej piaszczystej drodze. Udało nam się dotrzeć do skraju wsi. Jarek zrobił szybki kurs wzdłuż zabudowań i odnalazł jej nazwę: Krzemień.   Orientowałem z Piotrkiem mapę papierową i po podjęciu decyzji, że jedziemy wzdłuż miejscowości szukaliśmy skrętu w prawo. Na mapie zaznaczone było, że gdybyśmy jechali w drugą stronę to skończyć miał się asfalt i musielibyśmy przedzierać się przez cieki wodne i inne mokradła. Jakże ta decyzja okazała się błędna okazało się nieco później. Wyjeżdżając ze wsi w przeciwnej stronie asfalt także się skończył i wjechaliśmy znowu w leśną piaszczystą drogę. Kursu w nawigacji nie udało się także złapać i jechaliśmy szukając drogi asfaltowej prowadzącej w kierunku wsi Boże. Niestety piachu robiło się coraz więcej i skrzyżowań ścieżek leśno-polnych też było więcej. Tym razem zaglądałem już do telefonu i mapy w celu wybrania kursu dalszej jazdy. Jadąc tak przez las nagle usłyszeliśmy, że coś po lewo w krzakach się porusza i ucieka. Tylko Jarek dostrzegł uciekającą w przeciwnym kierunku sarnę. Po pewnym czasie udało nam się dotrzeć do asfaltowej drogi, którą tak usilnie poszukiwaliśmy. Od tej pory nasza wycieczka prowadziła już bardziej komfortowymi drogami.  

Jechaliśmy sprawnie w kierunku Stromca. Minęliśmy Boże i po pewnym czasie odbiliśmy w prawo na Niedabyl. Ta kolejna droga była rzadziej uczęszczana i można było bardziej przyjemnie po niej jechać. Wcześniej co chwila wyprzedzało nas jakieś auto.

„Ślady osadnictwa sięgają epoki żelaza (okres halsztacki) 500–400 lat p.n.e. (cmentarzysko). Osada notowana już w średniowieczu. W XVIII w. właścicielami wsi byli Niedabylowie herbu Bończa. W 1810 urodził się tu Dionizy Czachowski (herbu Korab), jeden z przywódców powstania styczniowego. W 1827 powołano Dobra Niedabyl, do których należała m.in. wieś Ślepietnica k. Kozienic. Po powstaniu styczniowym wieś należała do gminy Stromiec.” źródło: Wikipedia.

Jadąc przez Niedabyl rozmawialiśmy trochę o jego ciekawej historii. Szybko dotarliśmy do kolejnych wsi przez które jechaliśmy rano zaczynając naszą wycieczkę. W Brzeźcach zakończyliśmy wspólną podróż, gdzie na tarasie zjedliśmy obiad z grilla a wcześniej spotkaliśmy jeszcze znajomego Jarka, którego pozdrawiamy serdecznie. Chwila przed godziną dziewiętnastą pożegnałem się z kolegami i czekała mnie jeszcze powrotna droga do Nowego Gozdu na dystansie 16 km. Mięśnie nóg nierozgrzane i lekko już zmęczone powoli doszły do wcześniejszej sprawności i nieco wolniej niż rano tą samą drogą przy mocno przechylonym ku horyzontowi słońcu dotarłem do końca mojej trasy.

Chciałbym w tym miejscu podziękować moim kolegom za wspólną wycieczkę i serdecznie ich pozdrowić 😊 a wszystkim innym życzę wybrania się na wycieczkę w taki piękny sierpniowy dzień aby móc odpocząć podziwiając przyrodę która nas otacza oraz spotkać się z przyjaciółmi. Tym razem na szczęście nie goniły nas żadne psy pomimo mijanych kilku po drodze i szczekających z za bram.