wedrowki.radom.pl

Nowy Gózd – Drzewica 122 km

Data: 19.08.2016

Nowy Gózd – Sopot – Nowy Kobylnik – Stary Kobylnik – Siemieradz – Kolonia Osów – Osów – Kolonia Kadłub – Kadłubska Wola – Młodynie Górne – Młodynie Dolne – Wrzeszczów – Kolonia Wrzeszczów – Witoldów – Wrzos – Goszczewice – Marysin – Wir – Wirówek – Rdzuchów Kolonia – Sady-Kolonia – Przystałowice Małe – Biercze – Drążno – Nieznamierowice – Kłonna – Domaszno – Żdżary – Zakościele – Drzewica – zalew Drzewicki – Zychorzyn – Grabowa – Rusinów – Bąków – Sady Kolonia – Rdzuchów-Kolonia – Wirówek – Stary Wir – Dąbrowa – Ostrołęka – Bór – Potkanna – Wrzos – Przytyk – Zameczek Kolonia – Suków – Sukowska Wola – Jankowice – Ludwików – Mokrosęk – Sopot – Nowy Gózd.

Mapka trasy: (dokładny ślad GPS na dole strony)

drzewica2

Był to jeden z tych sierpniowych dni przepełnionych ładną i chwilami niepewną pogodą. Piętnaście minut po godzinie jedenastej wyruszyłem na rowerowy szlak nowej przygody. Odwiedziłem ciekawe miasto będące już w województwie łódzkim – Drzewicę. Znajduje się tam m.in. szesnasto wieczny gotycko-renesansowy zamek arcybiskupi, kościół św. Łukasza i miejsce rekreacji nad zalewem na rzece Drzewiczce. Zanim tam dotarłem spotkało mnie wiele ciekawych przygód i przemierzyłem ponad 63 kilometry odwiedzając mniejsze jak i większe miejscowości. Jeżeli chcesz poczuć powiew sierpniowego ciepła i pojechać wraz ze mną malowniczą trasą, którą miałem okazję przemierzać rowerem, to zapraszam Cię do przeczytania poniższej relacji.

Pierwsze kilometry trasy mijały bardzo przyjemnie w promieniach mocnego słońca. Temperatura powietrza w cieniu przekroczyła grubo ponad 20 stopni Celsjusza. Podczas jazdy rowerem na szczęście przyjemny powiew wiatru łagodził żar lejący się z błękitnego nieba. Przez pierwsze trzydzieści minut jechałem wolniejszym i równym tempem, aby dopiero po ok. 10 kilometrach zatrzymać się we wsi Stary Kadłub, celem przeprowadzenia krótkiej rozgrzewki i rozciągania skurczonych po pierwszym wysiłku mięśni. Po krótkiej orientacji mapy ruszyłem w dalszą drogę. Tereny te znam dość dobrze z poprzednich wycieczek i planując trasę chciał zobaczyć nowe miejsca.

Jechałem spokojnym rekreacyjnym tempem ok. 20-24 km/h podziwiając okoliczne widoki. Oczom moim ukazywały się piękne pejzaże składające się z bezkresnych pól uprawnych w większości już po żniwach a jeszcze przed zaoraniem. Niekiedy na horyzoncie widziałem lasy i regularnie mijałem małe wsie. Mijałem pasące się zwierzęta i podziwiałem piękne pole słoneczników. Często zatrzymywałem się w celu sprawdzenia mapy i wyznaczenia dalszej trasy jazdy. Co pewien czas także robiłem fotografie aby utrwalić okoliczne krajobrazy. Pierwszy dłuższy przystanek zrobiłem we Wrzeszczowie, gdzie jak się okazało jeszcze nigdy nie byłem. Obejrzałem kościół św. Marii Magdaleny z początku XVIII wieku i okoliczne figurki na Drodze Krzyżowej. Poszukałem także zaznaczonego na mapie dworu, który okazał się zamknięty na głucho wraz z całym zespołem podworskim i parkiem. Z za płotu zrobiłem fotografię XVIII wiecznej budowli, którą spotkały losy podobne do innych pałacyków wcześniej przeze mnie odwiedzanych: po II wojnie światowej mieściła się tam szkoła a później własność przeszła w ręce prywatne. Dodam tylko, że okolica jak i sam obiekt wygląda niestety na zaniedbany.

Kolejny przystanek zrobiłem we wsi Wrzos, gdzie odwiedziłem kościół św. Wawrzyńca i św. Idziego. Budynek choć pochodzi z XVI wieku to w czasie wojny został znacznie zniszczony i ponownie odbudowany zmieniając swój pierwotny wygląd. Wyjeżdżając z Wrzosu zaczął padać deszcz. Zastanawiałem się czy się zatrzymać i przeczekać pod wiatą przystanku. Patrząc jednak na chmury postanowiłem zaryzykować i spróbować uciec deszczowi. Okazało się że krople choć chwilami dość spore nie zdołały mnie bardzo zmoczyć a sam deszcz przyjemnie schłodził całe ciało, wcześniej mocno nagrzane przez słońce. Od tej pory podczas mojej jazdy rowerem taki deszcz jeszcze kilka razy mnie postraszył, jednak skutecznie cały czas odjeżdżałem ciemnym chmurom słysząc tylko w oddali lekkie wyładowania atmosferyczne, które dodatkowo dawały mi motywację do jeszcze szybszej jazdy.

Pogoda zrobiła się łaskawa dzięki chmurom zasłaniającym co jakiś czas słońce. Było ok. godz. 14:00 jak dotarłem do kolejnej miejscowości, wjeżdżając do niej po polnej drodze, którą wybrałem w celu skrócenia drogi. Oczom moim ukazał się ciekawy kościół pw. Najświętszego Pana Jezusa w Sadach Kolonii, wybudowany pod koniec XX wieku. Po chwili pojechałem dalej.

Jazda mijała niezwykle przyjemnie, kolejne kilometry trasy zdawały się znikać niezauważone. Organizm zdołał się już dość dobrze rozgrzać i sprawnie pokonywałem kolejne zakręty i wzniesienia. Oczom moim ukazywały się kolejne miejscowości już na pograniczu woj. mazowieckiego. Za Nieznamierowicami po przejechaniu rzeki Drzewiczki i za wsią Kłonna wjechałem do woj. łódzkiego. Chcąc uniknąć ruchliwej drogi postanowiłem wjechać do Drzewicy od strony północnej. Aby to zrobić, musiałem jeszcze przejechać przez bardzo długą wieś Domaszno i mniejszą Żdżary. W okolicy tej drugiej zatrzymałem się na chwilę przy pomniku upamiętniającym czasy II wojny światowej.

Do Drzewicy dotarłem po godzinie piętnastej i od razu koła roweru skierowałem w okolicę pięknych ruin gotycko-renesansowego zamku z pierwszej połowy XVI wieku. W okolicy zamku spotkałem znajomych z Białobrzeg, których serdecznie pozdrawiam. Po kilku minutach rozmowy i wykonaniu fotografii pojechałem w dalszej kolejności odwiedzić kościół parafialny św. Łukasza, rynek i zalew na rzeczce Drzewiczce. Gdy dotarłem nad zalew to moim oczom ukazał się piękny widok błękitnej wody. Skorzystałem z miejscowej plaży aby odpocząć i posilić się w okolicznym barze. Takie miejsca nad zalewem są bardzo przyjazne turystom rowerowym, którzy podróżują samotnie, ponieważ można spokojnie w okienku zamówić jedzenie i pod parasolami je zjeść nie martwiąc się o swój rower. Nad zalewem było trochę turystów, którzy albo zamieszkali na czas wypoczynku w okolicznych domkach letniskowych, lub przyjechali tylko na kilka godzin. Miejsce to wg mnie nadaje się do rekreacji ponieważ nie ma jakiś wielkich tłumów i można spokojnie spędzić czas. Po dłuższej przerwie przyszedł czas na powrót.

W Drzewicy spędziłem ponad półtorej godziny i na chwilę przed godziną siedemnastą postanowiłem wracać. Po uzupełnieniu wody w bukłaku na plecach i bidonie na ramie ruszyłem w drogę powrotną. Ten moment wycieczki zawsze lubię, ponieważ zazwyczaj robi się późno a do domu droga zazwyczaj jest daleka i zawsze rodzi się strach czy uda się wrócić na czas i czy nie będzie żadnych przygód spowalniających jazdę. Dreszczyk niepokoju powiększał się także, gdy patrzyłem na niebo za swoimi plecami, które cały czas wyglądało jakby ktoś na nie wylał toń atramentu. Starałem się jechać szybko aby uniknąć deszczu, który widać było daleko jak już pada. Jak zawsze w takich sytuacjach postanowiłem wracać w miarę szybko poświęcając czas tylko na orientację mapy i zrobienie kilku zdjęć. Choć przede mną niebo było błękitne (i to widać na zdjęciach) to gdy patrzyłem za siebie to zdawało mi się, że słońce za chwile schowa się i zrobi się znacznie ciemniej. Na szczęście do końca dnia udało mi się uciec goniącym mnie ciemnym chmurom.

Wracając przejechałem przez Przytyk i postanowiłem odbić troszkę dłuższą, ale spokojniejszą bo mniej ruchliwą drogą przez Ludwików. Na koniec dnia, gdy moja czujność była już sporo mniejsza okazało się, że zaatakowały mnie dwa psy wyskakujące z okolicznej bramy. Adrenalina podskoczyła i pomimo naprawdę przyśpieszonej jazdy jeden z psów nawet zaczął mnie wyprzedzać. Dopiero po moich kąśliwych uwagach wykrzyczanych w jego kierunku postanowił przerwać swój pościg. Dalej jechałem już uważając jeszcze bardziej na tego typu przygody.

Do Nowego Gozdu dotarłem w scenerii zachodzącego słońca kilka minut po godzinie dwudziestej. Kolejny wyjazd muszę zaliczyć do bardzo udanych. Zobaczyłem wiele ciekawych miejsc i spędziłem aktywnie czas na świeżym powietrzu. Tym razem do kolejnej wycieczki zostało już tylko kilka nocnych godzin, bo na drugi dzień, tj. w sobotę wyruszyłem kilka minut po godzinie ósmej na kolejną rowerową wycieczkę w zupełnie innym kierunku niż Drzewica.

Ślad GPS: