wedrowki.radom.pl

Białobrzegi – Kozienice 111 km

Data: 30.05.2015

Białobrzegi – Brzeska Wola – Bobrek – Stromiec – Ksawerów Nowy – Podlesie Duże – Dobieszyn – Kolonia Sielce – Lipa – Zawór – Głowaczów – Brzóza – Głogowa – Ursynów – Stanisławów – Działki Brzózkie – (Puszcza Kozienicka) – Stanisławice – Aleksandrówka – Kozienice – Łuczynów Nowy – Stary Chinów – Chinów – Rez. Guść – zielony szlak w Puszczy Kozienickiej – Wola Chodkowska – Chodków – Michałów – Michałówek – Grabnowola – Mariampol – Jasieniec – Cecylówka Głowaczowska – Budy – Augustowskie – Stachów (nieistniejący w Puszczy Stromieckiej) – Nowa Wieś – Małe Boże – Niedabyl – Stara Wieś – Pokrzywna – Budy Brankowskie – Brzeźce – Białobrzegi.

Ostatnią sobotę maja postanowiłem spędzić aktynie jeżdżąc rowerem. Zastanawiałem się chwilę dzień wcześniej sprawdzając prognozę pogody, czy sobotni wyjazd będzie dobrym pomysłem. Pierwszy raz od dłuższego czasu zapowiadał się cieplejszy dzień w trakcie serii chłodnych i deszczowych dni. Decyzja wyjazdu okazała się trafna, ponieważ i tym razem na szlaku rowerowej przygody napotkałem wiele pięknych miejsc. Zapraszam Cię do przeczytania relacji w której będzie można poczuć zapach lasu, spotkać się z wyskakującymi nagle sarnami, jednym zającem, pięknymi ptakami, oraz wylegującym się na słonecznej ścieżce Puszczy Kozienickiej padalcu zwyczajnym.

Poranek zapowiadał się słonecznie a temperatura w cieniu o godzinie ósmej osiągnęła już 18 stopni Celsjusza. Synoptycy z ICM-u zapowiadali popołudniowy deszcz. Nie przejmując się tym zupełnie, kilka minut po godzinie ósmej ruszyłem w trasę ku nowym niezwykłym przygodom. Pierwsze kilometry mijały mi dość szybko po znajomych już ze wcześniejszych wycieczek drogach. Jechałem przez Brzeską Wolę, Bobrek i Stromiec, przed którym zaczął padać drobny deszcz. Niebo już parę chwil wcześniej zaszło chmurami, przez co zrobiło się nieco ciemniej i chłodniej. Zastanawiałem się jak będzie wyglądał ten dzień, czy pogoda się poprawi? Byłem spokojny jednak o pogodę patrząc w stronę gdzie niebo zaczynało się rozjaśniać a to wróżyło poprawę aury. Za Dobieszynem przy leśniczówce na chwilę wjechałem do Puszczy Stromieckiej. Znalazłem się po raz pierwszy dziś na trasie po której jeszcze nie podróżowałem. Jest to zawsze miłe uczucie wiążące się z odkrywaniem nowych okolic.

Za wsią Kolonia Sielce droga asfaltowa się skończyła i dalej poruszałem się piaszczystą ścieżką, która na mapie jest zaznaczona jako droga lepiej utrzymana. Przez pewien czas nawet sądziłem, że lekko zboczyłem z obranej wcześniej trasy. Jechałem wśród urokliwych pól i lasów. Później okazało się, że faktycznie troszkę zjechałem z trasy, ale mniej niż mi się na początku wydawało. Po pewnym czasie dotarłem do pomnika, na rozstaju dróg poświęconemu potyczce z oddziałami carskimi w powstaniu styczniowym. Zorientowałem mapę i po pewnym czasie dotarłem do Głowaczowa. W miejscowości tej zatrzymałem się na krótką chwilę i pojechałem dalej do Brzózy, gdzie obejrzałem kościół z 1856 r. i zabytkowy spichlerz folwarczny. Dalej z radością zjechałem z ruchliwej drogi krajowej nr 48 w kierunku Puszczy Kozienickiej.

Za wsią Gajki wjechałem do lasu. Tym razem poruszałem się przez piękny leśny dukt, który co jakiś czas zmuszał mnie do zejścia z roweru i omijania dużych kałuż. Przy tej okazji pokrzywy poprawiały mi krążenie w nogach. Po pewnym czasie leśna droga stała się coraz bardziej nieprzejezdna i po chwili zniknęła zamieniając się w skraj lasu i pola. Jechałem tak coraz mocniej się męcząc i zastanawiając się czy aby kolejny raz nie zboczyłem z trasy. Po pewnym czasie dotarłem jednak do asfaltowej drogi  we wsi o nazwie Działki Brzózki. Tutaj po paru minutach wjechałem do Kozienickiego Parku Krajobrazowego. Przejechałem przez kolejne miejscowości Stanisławów i Aleksandrówka, za którymi moim oczom ukazały się pierwsze zabudowania Kozienic.

Zazwyczaj podczas moich wycieczek staram się unikać większych miejscowości ze względu na zgiełk i zapach spalin tam panujące, ale tym razem uznałem, że warto obejrzeć wspaniały zespół pałacowy i okoliczny park. Najpierw jednak obejrzałem zabytkowy Kościół św. Krzyża zbudowany w latach 1868-1869. Zrobiłem fotografię nawy głównej i udałem się dalej obejrzeć wspaniały zespół pałacowy z XVIII wieku, przebudowany w 2 poł. XIX wieku w stylu renesansu francuskiego a po II wojnie światowej znacznie zniszczony. Dziś podejmuje się pracę rewitalizacji, której efekty są już bardzo widoczne. Choć główny budynek został wybudowany w latach 50-tych przez ówczesną władzę, to robi niesamowite wrażenie. Całość wraz z bocznymi oficynami i wodą pośrodku wygląda przepięknie. Obecnie w budynkach mieszczą się urzędy i Muzeum Regionalne. Zwiedziłem także zabytkowy park na terenie którego zrekonstruowano fragment mostu łyżwowego, przy którym obejrzeć można rzeźby przedstawiające postacie historyczne: Króla Władysława Jagiełłę, mistrza Jarosława, Dobrogosta Czarnego i Zbigniewa Oleśnickiego.

Po obejrzeniu zespołu pałacowo-parkowego postanowiłem odwiedzić przyjaciół z Kozienic, przy ul. Pięknej. Po chwili szukania znalazłem biuro DTPsystem, gdzie powstawały najbardziej wartościowe mapy naszych pięknych okolic. Zostałem bardzo miło ugoszczony. Po uzupełnieniu energii w postaci pysznej szarlotki i wypiciu herbaty przyszedł czas dalszej podróży. W tym miejscu pragnę bardzo serdecznie pozdrowić Edwarda i Renatę 🙂 oraz podziękować za gościnę i ciekawe rozmowy związane nie tylko z historią Kozienic. Koniecznie także pragnę podziękować za wspaniałą mapę Nadleśnictwa Zwoleń. Dobrze jest mieć kogoś na trasie wycieczki, ponieważ można na chwilę się zatrzymać i spędzić bardzo miło czas.

Po godzinie czternastej udałem się w dalszą drogę. Zorientowałem mapę i postanowiłem wydostać się z miasta początkowo jadąc ruchliwą drogą a później odbiłem w lokalną drogę, która doprowadziła mnie do Chinowa. Opuściłem zabudowania i znowu znalazłem się w Puszczy Kozienickiej. Przejechałem przez okolicę rezerwatu przyrody „Guść” i różnymi puszczańskimi duktami kluczyłem w kierunku Chodkowa. Przekroczyłem rzekę Radomkę i obejrzałem pomnik poświęcony potyczce oddziału „Hubala” w październiku 1939 roku. Za Chodkowem znowu zorientowałem mapę i postanowiłem skierować się na południe. Mijałem piękne lasy. Czuć było wspaniały zapach puszczy, którego nie da się opisać. Gdy tak jechałem beztrosko to w ostatniej chwili odbiłem kierownicę i ominąłem wylegującego się na środku piaszczystej drogi padalca zwyczajnego. Zawróciłem i przyjrzałem mu się robiąc kilka fotografii. Był na szczęście niewielkich rozmiarów i łatwo mi było go ominąć. Jechałem dalej czerpiąc ogromną satysfakcję z mijanej drogi. Co chwila las się zmieniał, stawał się inny. Czasami tylko widać było i słychać uciekające sarny (naprawdę w liczbie mnogiej).

Po pewnym czasie minąłem kolejne wsie: Michałów i Grabnowolę. Niebo częściowo przykryło się ciemnymi burzowymi chmurami. Przez chwilę nawet pokropiło, ale na szczęście nie spadł większy deszcz i wczorajsze prognozy pogody nie sprawdziły się. Za wsiami Mariampol i Jasieniec dotarłem do Cecylówki Głowaczowskiej, gdzie znajduje się pomnik postawiony na cześć mieszkańców spalonych przez hitlerowców w 1939 r. Po chwili wjechałem do Puszczy Stromieckiej. W lesie panował przyjemny chłód gdy się jechało. Nie nadążały za mną komary i muszki, dlatego dość komfortowo jechałem dalej przed siebie.

Za leśniczówką w Budach Augustowskich (już Puszcza Stromiecka) znalazłem się w nieistniejącej już osadzie leśnej Stachów, gdzie znajdowało się Nadleśnictwo Stachów, o czym informowały zielone tablice. Do sierpnia 1944 roku znajdował się w środku puszczy budynek nadleśnictwa z którego Niemcy wysiedlili mieszkańców całej osady leśnej a budynki zburzyli. Do obozów zagłady wywieźli około 80-ciu mieszkańców zaangażowanych w działalność konspiracyjną. Miejsce to niesamowite. Gęste drzewa nadawały dodatkowego charakteru i zadumy nad historią tragicznych wydarzeń z czasów II wojny światowej. Jadąc dalej dotarłem do kapliczki z figurką św. Franciszka w miejscu gdzie stał do sierpnia 1944 r. ostatni dom kolonii leśnej Stachów, gdzie mieszkał sekretarz nadleśnictwa. Zatrzymałem się na chwilę aby w zadumie zastanowić się nad tym niestety tragicznym miejscu w dziejach naszej lokalnej historii. Ile jeszcze jest takich miejsc? Starajmy się o nich pamiętać i ocalać od zapomnienia. W przeciwnym razie przejechał bym przez to miejsce nawet nie mając świadomości jego historii.

Dalsza droga mijała mi nieco wolniej niż rano. Starałem się nacieszyć mijanymi widokami aż nagle z zarośli przede mną wyskoczyła kolejna sarna. Trochę dalej spotkałem wielkiego zająca uciekającego na mój widok. Patrząc dokładnie na mapę dotarłem do wsi Małe Boże, skąd już bardzo szybko wróciłem znanymi drogami do domu o godzinie dziewiętnastej.

Podsumowując był to wyjazd obfitujący w niezwykłe spotkania z ludźmi, przyrodą i historią. Kolejny raz poznałem nowe ciekawe miejsca. Chciałbym w tej relacji zatrzymać je na chwilę i dzieląc się nimi z Wami zachęcić także do poznawania swojej okolicy.