wedrowki.radom.pl

Bąkowiec – Lesiów 47 km

Data: 16.04.2023 r.
Bąkowiec – czarny szlak pieszy – Molendy – Bogucin – rez. Źródło Królewskie – Gończówka – Królewska Droga – rez. Zagożdżon – czerwony szlak pieszy – Przejazd – Leśniczówka Śródborze – rez. Ponty im. T. Zielińskiego – Stoki – Jaroszowa Góra – parking przy rez. Ciszek – Góra Korczakowa – Lesiów – Kolonia Lesiów

Mapka przejścia trasy (dokładny ślad GPS na dole strony)

Już kilka dni przed wyjściem na szlak kontrolowałem wraz z kolegą prognozy pogody. Raz modele pogodowe wskazywały deszcze i niskie temperatury a innym razem bardziej obiecujące wskazania. Ostatecznie okazało się, że w niedzielę 16 kwietnia ma nie padać a temperatura maksymalna w ciągu dnia wyniesie 16 stopni Celsjusza przy częściowym zachmurzeniu nieba. Wyjście planowaliśmy już od jakiegoś czasu zakładając przejście ponad czterdzieści kilometrów po Puszczy Kozienickiej chcąc iść jak najwięcej przez lasy unikając miejscowości. Jeśli chcesz dowiedzieć się jakie przygody spotkały nas tego dnia i jak wygląda wiosenny las pachnący kwitnącymi pąkami drzew i budzącą się do życia przyrodą to zachęcam Cię do przeczytania tej relacji i obejrzenia fotografii.

Tego dnia wstaliśmy bardzo wcześnie i pociągiem Kolei Mazowieckich wyruszyliśmy kilka minut po godzinie szóstej w  stronę Dęblina. Jeszcze w pociągu widzieliśmy jak słońce śmiało oświetla promieniami mijane przez nas krajobrazy zapowiadając piękny wiosenny dzień. W Bąkowcu wysiedliśmy na peron małej stacyjki punktualnie o godzinie 6:46 i czarnym szlakiem pieszym wzdłuż torów kolejowych udaliśmy się w kierunku nowej przygody. Wędrowaliśmy w stronę skraju Puszczy Kozienickiej na terenie której znajduje się Kozienicki Park Krajobrazowy i wiele ciekawych rezerwatów przyrody bogatych w rzadkie i chronione gatunki roślin i zwierząt. Minęliśmy cmentarz z czasów I wojny światowej i weszliśmy do lasu. Powietrze o tej godzinie było jeszcze bardzo rześkie – na przytroczonym do plecaka turystycznym termometrze temperatura wskazywała około 9 stopni Celsjusza. Idąc w szybkim tempie komfort termiczny znacznie wzrastał i nie czuć było porannego chłodu. Raz na jakiś czas kontrolowaliśmy na mapie GPS w zegarkach i telefonach kierunek marszu a w plecaku mieliśmy dodatkowo papierową mapę. Mieliśmy przed sobą jeszcze ponad 40 kilometrów i wiele pięknych miejsc do zobaczenia. Raz na jakiś czas robiło się ciepło, gdy cichł wiatr i wychodziło słońce, następnie odczuwaliśmy większy chłód, gdy warunki nieznacznie się zmieniały. Cieszyliśmy się z pięknego zapachu lasu i widoku drzew. Szliśmy przeważnie przez lasy z dominującą sosną i niewielką ilością innych drzew np. brzozą. Widać było jak od dłuższego już czasu rusza po zimie wegetacja. Drzewa zaczynają się zielenić a w runie leśnym widać przepiękne zawilce gajowe, które o poranku mają jeszcze zamknięte kwiaty skierowane w dół. Z czasem te kwiaty obserwowaliśmy jak pięknie rozwinięte ozdabiają mijaną okolicę.

Pierwszy postój zrobiliśmy po około godzinie drogi uzupełniając płyny. W lesie nie było turystów a zewsząd słychać było śpiew ptaków. Mijaliśmy po lewej stronie w odległości kilku kilometrów Garbatkę Letnisko i dotarliśmy do pierwszych zabudowań wsi Molendy. W mijanej miejscowości witały nas tylko szczekające psy z za płotów gospodarstw. Zauważyliśmy gniazdo bociana, które było monitorowane kamerą transmitującą obraz na żywo w Internecie. Poniżej znajduje się aktualny przekaz na żywo z tym gniazdem:

Miejscowość wydawała się opuszczona, ponieważ w niedzielę rano wszyscy mieszkańcy jeszcze przebywali w swoich domach. Szybko przeszliśmy wzdłuż ulicy do końca wsi i weszliśmy w ścianę lasu kierując się dalej zgodnie z wcześniej wyznaczonym kursem. Droga prowadziła przez puszczę asfaltem i po kilku minutach dotarliśmy do skrzyżowania z drogą krajową nr 79 prowadzącą z Sandomierza do Warszawy. Weszliśmy radośnie na mniej utwardzony dukt odpoczywając od asfaltu. Po chwili zorientowaliśmy się, że zeszliśmy z wyznaczonego śladu GPS wgranego w nasze urządzenia nawigacyjne. Postanowiliśmy iść dalej aż do pobliskich zabudowań kolejnej wsi o nazwie Bogucin. W pewnym momencie zaskoczeni zauważyliśmy szybko biegnące trzy sarny w odległości niecałe sto metrów od nas. Nie udało się zrobić im zdjęcia ale na chwilę zatrzymując się zachwyciliśmy się tym widokiem. Weszliśmy do Bogucina wracając na szlak rowerowy, który w tym miejscu przechodził przez prywatną działkę będącą na sprzedaż. Skręciliśmy w prawo i szukaliśmy ścieżki w lewo aby kontynuować nasz marsz dalej przez las. Za wsią odnaleźliśmy drogę prowadzącą w głąb puszczy. Idąc lasem trzymaliśmy się zaznaczonego na mapie turystycznego szlaku rowerowego. W rzeczywistości po tym szlaku ciężko byłoby jechać rowerem. Droga była w wielu miejscach trudna do przejścia z powodu poprzewracanych przez wiatr drzew. Dodatkowo w poszyciu lasu rosło dużo gęstych krzewów, jeżyn i innych roślin. W nocy i dzień wcześniej padał deszcz i ściółka był mokra. Cieszyliśmy się, że zamiast butów do biegania tak jak na początku chcieliśmy zrobić, założyliśmy obuwie turystyczne z membraną utrudniającą przesiąkanie wody w wewnątrz buta. Częściowo znowu zeszliśmy ze szlaku klucząc i mijając przewrócone drzewa. Dotarliśmy w końcu do słupów z przewodami elektrycznymi pod którymi nie było drzew i skręcając w lewo szybko dotarliśmy do szlaku, który poprowadził nas dalej ku nowym przygodom.

Szliśmy wzdłuż czerwonego szlaku rowerowego aż do dużego leśnego skrzyżowania z drogą pożarową, gdzie usiedliśmy na dłuższy dziesięcio-minutowy  postój. Uzupełniliśmy płyny i utracone kalorie. Dalej szliśmy już czarnym szlakiem pieszym w stronę rezerwatu przyrody „Źródło Królewskie”. Idąc dalej zauważyliśmy, że wkraczamy coraz bardziej do „serca” puszczy, drzewostan ulegał już od pewnego czasu zmianom: zaczęły pojawiać się oprócz dominującej sosny także drzewa iglaste: świerki i jodły. Po kilku kilometrach znaleźliśmy się na nasypie dawnej kolejki wąskotorowej wożącej drewno z lasu. Dotarliśmy nim do rezerwatu przyrody na terenie, którego znajduje się ścieżka przyrodnicza o nazwie “Królewskie Źródła” stanowiąca element programu edukacji leśnej Nadleśnictwa Kozienice. Wędrując po ścieżce można poznać wiele wyjątkowo pięknych zakątków przyrody, spotkać bobry i ślady ich bytowania, napić się wody z “Królewskiego Źródełka”, dowiedzieć się jak wzrasta las i jak go chronić przed szkodliwymi czynnikami środowiska. W pobliżu rezerwatu znajduje się baza, gdzie można odpocząć. My skorzystaliśmy z wcześniej usytuowanej platformy widokowej w sąsiedztwie mostku rzeczki Zagożdzonki. Wokół las wyglądał przepięknie, słychać było śpiew ptaków, który nagrałem w aplikacji „BirdNET” służącej do rozpoznawania odgłosów ptaków. Niestety brak dobrego zasięgu pozwalającego skorzystać z Internetu uniemożliwił ich identyfikację. Zapis się zachował na urządzeniu i po powrocie do domu zidentyfikowałem jeden z ptaków jako muchołówka białoszyja.

Zrzut ekranu z aplikacji BirdNET

Po kilku chwilach ruszyliśmy dalej. Po drodze mijaliśmy coraz większe grupy turystów. Praktycznie od tego miejsca na szlaku spotykaliśmy najpierw rowerzystów, później spacerujących turystów z nieopodal usytuowanego parkingu dla aut. Od ostatniej wizyty w tym miejscu zmieniła się droga prowadząca do rezerwatu od strony parkingu dla aut. Wcześniej była tylko utwardzona a teraz została dodatkowo pokryta asfaltem. Dla nas nie było to dobre, bo oznaczało brak amortyzacji dla stóp ale dla rowerzystów na pewno przyspieszało jazdę. Można także przyjechać na parking i spacerować z małymi dziećmi wózkiem lub jeździć na rolkach po tej dość długiej drodze. 

Idąc dalej temperatura powietrza zaczynała rosnąć i słońce coraz rzadziej chowało się za chmurami. Postanowiłem zdjąć cienką kurtkę będącą trzecią warstwą mojego ubrania i naładować telefon z przenośnej baterii. Szliśmy dosyć długo tą asfaltową drogą aż dotarliśmy w okolicę Augustowa do skrzyżowania z drogą wojewódzką 737 łączącą Kozienice z Radomiem. Minęliśmy po lewej stronie pomnik 31 Pułku Strzelców Kaniowskich  X Dywizji Piechoty Armii „Łódź” walczących w dniach 14 do 18 IX 1939 r. na terenie Puszczy Stromieckiej i Puszczy Kozienickiej. Ruszyliśmy dalej przez las omijając Augustów od północno-zachodniej strony. Dotarliśmy do Królewskiej Drogi na której znajdował się czarny szlak pieszy i kilka szlaków rowerowych. Kolejny postój zrobiliśmy dopiero po kilku kilometrach w rezerwacie przyrody „Zagożdżon”.

„W rezerwacie chronione są zbiorowiska leśne, typowe dla Puszczy Kozienickiej, tj. bory jodłowe, grądy i bór mieszany wilgotny. Drzewostany są różnowiekowe (80–160 lat) i różnogatunkowe. Występują tu: jodła pospolita, sosna zwyczajna, dąb szypułkowy, grab pospolity, brzoza brodawkowata, lipa drobnolistna, olsza czarna oraz jesion wyniosły. W runie występują m.in.: chronione – śnieżyczka przebiśnieg, wawrzynek wilczełyko, konwalia majowa, lilia złotogłów, a z rzadszych nie objętych ochroną – zdrojówka rutewkowata, zawilec gajowy, kokorycz pusta, pomocnik baldaszkowy, gruszyczka zielonawa. Ponadto odnotowano tu ponad 80 gatunków grzybów i wiele rzadkich porostów, m.in.: mąkla tarniowa, tarczownica bruzdkowana, tarczownica pęcherzykowata oraz chroniony granicznik płucnik. Na terenie rezerwatu znajduje się pomnik przyrody Dąb Zygmunt August. Jest to dąb szypułkowy o pierśnicy 102 cm i wysokości 28 m. Jego wiek szacuje się na 230-350 lat.” źródło: Wikipedia.

Po krótkiej przerwie szliśmy dalej: czarny szlak na Królewskim Gościńcu zmienił się w czerwony szlak, którym mieliśmy już do końca dnia maszerować w stronę stacji PKP w Lesiowie Kolonii. Do końca naszej wędrówki jednak była jeszcze długa droga i przed nami wiele ciekawych miejsc do zobaczenia. Po godzinie 12:00 dotarliśmy do wiaty przy leśniczówce Przejazd. Tutaj zatrzymaliśmy się na pół godziny w celu dłuższej przerwy. Ugotowaliśmy wodę na herbatę i odgrzaliśmy na turystycznej kuchence wcześniej przygotowany i zabrany z domu obiad. Zregenerowaliśmy siły i ruszyliśmy dalej.

Przeszliśmy obok ciekawej trasy ścieżki dydaktycznej „Śródborze” na terenie leśnictwa Przejazd podziwiając malownicze zbiorniki wodne na rzeczce Nurtówka. Na trasę ścieżki składają się 2 pętle o łącznej długości około 3 kilometry. Wzdłuż niej zlokalizowanych jest 17 przystanków tematycznych prezentujących charakterystyczne dla Puszczy typy lasów i przybliżające pracę leśników gospodarujących w lasach. Przejście ścieżki zajmuje około od 2 do 3 godzin w zależności od tempa marszu. Ścieżkę można pokonać również na rowerach.

My poszliśmy dalej „Królewskim gościńcem” na którym można na chwilę przenieść się w czasie i wyobrazić sobie dawne czasy, gdzie tą drogą przejeżdżał wielokrotnie król Polski Władysław Jagiełło idąc ze stolicy Polski – Krakowa, do stolicy Litwy – Wilna. Zatrzymywał się często w Jedlni lub Kozienicach oddając się swojemu ulubionemu hobby, jakim było polowaniom na leśną zwierzynę.  Pełni wrażeń szliśmy dalej przed siebie pilnując aby trzymać się szlaku, który prowadził nas dalej w głąb puszczy. Po drodze mijaliśmy coraz większe grupy turystów na rowerach. Dotarliśmy do kolejnego rezerwatu przyrody Ponty im. Teodora Zielińskiego. Kolejny raz zachwyciliśmy się walorami przyrodniczymi tych bezkresnych lasów:

„ Celem ochrony jest zachowanie drzewostanów dębowo-jodłowych o charakterze naturalnym, z jodłą na północnej granicy jej zasięgu. W rezerwacie ochroną objęte są zbliżone do naturalnych, a charakterystyczne dla Puszczy Kozienickiej zbiorowiska jodłowo-dębowe. Oprócz jodły zwyczajnej i dębu szypułkowego, których wiek szacuje się na 160–200 lat, występuje tu sosna zwyczajna, brzoza brodawkowata, grab pospolity i świerk pospolity. W runie znajdują się m.in.: przylaszczka pospolita, gajowiec żółty, miodunka ćma, dąbrówka rozłogowa, zawilec gajowy i lilia złotogłów. Na terenie rezerwatu zauważono występowanie około 30 gatunków ptaków, m.in.: bocian czarny, zięba, dzięcioł, wilga czy drozd śpiewak.” Źródło: Wikipedia.

Po chwili ruszyliśmy dalej w kierunku wsi Stoki. Minęliśmy stary most kolejki wąskotorowej i zrobiliśmy kolejną przerwę. Czuliśmy już duże zmęczenie w nogach i ruszyliśmy dalej. Słońce grzało już bardzo mocno i zrobiło się ciepło. Wiedzieliśmy, że wkraczamy w ostatni już etap naszej wędrówki i na swojej drodze widzieliśmy już naprawdę bardzo dużo osób. Szlak zmienił się w bardziej utwardzony i około godziny 16 dotarliśmy do parkingu przy miejscowości Kozłów, gdzie po krótkiej przerwie i zakupie biletów kolejowych ruszyliśmy w stronę stacji kolejowej. Opuściliśmy Puszczę Kozienicką po prawie dziesięciu godzinach wędrówki wchodząc do Lesiowa skąd o godzinie 17:14 wróciliśmy pociągiem do Radomia.  Był to bardzo udany dzień pełen wielu wrażeń. Cieszymy się, że dopisała nam pogoda i mogliśmy przemierzyć na pieszo piękne tereny Kozienickiego Parku Krajobrazowego. Warto zarezerwować trochę czasu aby wyruszyć poza miasto. Jeśli ktoś nie może pokonać tak długiego dystansu to trasę można podzielić na dwa dni i dzięki dobrze zorganizowanej infrastrukturze kolejowej dotrzeć na szlak w połowie trasy, kontynuując ją następnego dnia.