wedrowki.radom.pl

Radom – Warka 100 km

Data: 26.07.2019

Radom – Józefów – Firlej – Wincentów – Józefówek – rz. Radomka – Lisów – Wykrętek – Godzisz – Ług – Kruszyna – Sułków – Dobieszyn – Rez. Starodrzew Dobieszyński Puszcza Stromiecka – Strzyżyna – Brzozówka – Grabów nad Pilicą – Czerwonka – Gajówka Czerwonka – rz. Pilica – Warka – Winiary – Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego – Winiary – Warka – Gajówka Czerwonka – Grabów PKP – Boska Wola – Boże – Małe Boże – Stromiec – Piróg – Kalinów – Puszcza Stromiecka – Urbanów – Nowe Zawady – Stare Zawady – Józefów – Płasków – Malinów – Wydry – Piaseczno – rz. Radomka – Marcelów – Wsola – Grabina – Wielogóra – Wincentów – Firlej – Józefów – Radom

Dokładny ślad z mapką na dole strony

W piątkowy letni poranek postanowiłem pojechać do Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Warce. Pogoda zapowiadała się rewelacyjnie. Kilka minut przed godziną dziewiątą wyruszyłem ku nowej przygodzie. Jeśli ciekawi Cię, co spotkało mnie po drodze i jakie ciekawe miejsca odwiedziłem, to zapraszam do przeczytania niniejszej relacji.

Temperatura powietrza była 20 stopni Celsjusza, niebo prawie bezchmurne i wiał orzeźwiający wiatr w z kierunku północnego. Pierwsze kilometry mijały spokojnie, w formie rozgrzewki przemierzyłem ul. Mieszka I na radomskim Michałowie. Wkrótce opuściłem miasto, żegnając się z asfaltową drogą, która dość płynnie przeszła w leśną szutrówkę na Wincentowie w sąsiedztwie Radomia. Dość szybko pokonywałem kolejne kilometry, kierując się na północ.

Prowadził mnie zegarek z GPS, na którym wcześniej wyznaczyłem kurs trasy. Mapę na wszelki wypadek także miałem przy sobie, aby w razie potrzeby skorygować trasę jazdy. Dużo się zmieniło w planowaniu trasy i nawigowaniu po niej od czasu moich pierwszych wycieczek kilka lat temu. Plusem nawigacji jest to, że nie muszę zatrzymywać się co chwila i szukać kierunku dalszej jazdy, ponieważ robi to za mnie nawigacja. Niestety minusem jest to, że cała przyjemność z nawigacji i wyboru trasy na bieżąco z jej korygowaniem jest zastąpiona nową technologią, która jak się okazuje, czasami też potrafi w leśnym gąszczu się lekko zagubić. Jednakże zyskany czas można przeznaczyć na robienie większej ilości fotografii i realizację dłuższych tras.

Jechałem przez piękne lasy położone na wschód od Wielogóry, kierując się w stronę przeprawy przez rzekę Radomkę. Droga, którą się poruszałem, często okazywała się piaszczysta i trudna do jazdy rowerem. Raz na jakiś czas musiałem się zatrzymywać i wypinać z roweru, żeby uniknąć wywrotki. W takich chwilach chętnie robiłem fotografie i uzupełniałem płyny. W pewnej chwili w lesie zauważyłem sarnę w niewielkiej ode mnie odległości, niestety nie zdążyłem uwiecznić jej na fotografii. Szybko przejechałem przez wieś Józefówek, uważając czy z otwartych bram gospodarstw rolnych nie wyskoczy jakiś pies gotowy mnie ugryźć. Na szczęście póki co jechałem bez tego typu przygód, pamiętając, że może to się jeszcze w każdej chwili zmienić. Za Józefówkiem kolejny raz wjechałem do lasu, z którego było już bardzo blisko do mostków na rzece Radomce.

W Lisowie skręciłem w lewo i dalej drogami asfaltowymi próbowałem nadrobić czas, jadąc nieco szybciej. Przejechałem przez tory kolejowe, gdzie widoczne już były prace przy modernizacji odcinka w stronę stolicy. Mijałem kolejne zabudowania i miejscowości, aby wkrótce zagłębić się w cienisty las za wsią Godzisz. Tutaj leśne dukty pozwalały chwilami rozwinąć większą prędkość, żeby za chwilę na piachach spowolnić mnie niemal do zatrzymania. Nie zniechęcało mnie to, ponieważ jazda rowerem po lesie daje najwięcej przyjemności. Drzewa chroniły przed wiatrem i dawały cień. Jechałem dalej zgodnie ze wskazówkami przekazywanymi przez GPS. Używam zegarka bez mapki, który pokazuje tylko, za ile metrów i gdzie skręcić, sygnalizując manewr dźwiękowym komunikatem. Mijając kolejne miejscowości: Kruszynę i Sułków, dotarłem do Dobieszyna.

W Dobieszynie zatrzymałem się na chwilę przy Kościele p.w. Świętej Teresy, którego elewacja była poddawana remontowi, zrobiłem pamiątkową fotografię i udałem się w dalszą drogę krajową 48. Na szczęście po krótkim odcinku wjechałem do rezerwatu przyrody Starodrzew Dobieszyński, który został  utworzony w 1990 w celu zachowania unikalnego fragmentu Puszczy Stromieckiej. Drzewostan obejmuje starodrzew dębowo-sosnowy naturalnego pochodzenia na siedlisku lasu mieszanego świeżego, część drzewostanu posiada dwupiętrową budowę. Jechałem po utwardzonym z „kocich łbów” leśnym dukcie w głąb puszczy. W pewnym momencie nawigacja skierowała mnie w lewo,  potem już piaszczystymi drogami dotarłem do Strzyżyny.

Dalej jechałem drogami asfaltowymi, żeby za chwilę znowu wjechać na leśne ścieżki. Odczuwałem już pewne zmęczenie i postanowiłem wspomóc się paczką sezamków, które dodały mi energii i pozwoliły jechać dalej do Grabowa nad Pilicą. Dalej jechałem dość ruchliwą drogą wojewódzką i około południa dotarłem do celu podróży w Warce, a dokładniej w jej części Winiary, gdzie znajduje się niezwykle ciekawe miejsce: Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w otoczeniu pięknego parku założonego w II poł. XVIII wieku. Park jak i Muzeum położone jest na skarpie w zakolu starorzecza Pilicy. Na stronie muzeum możemy przeczytać:

W otoczeniu starych drzew zabytkowego parku stoi biały klasycystyczny pałacyk. Jego historia sięga początków XVII wieku. Przez ponad trzysta lat dom ten zmieniał często właścicieli, tętnił życiem, był świadkiem historii i ludzkich przeżyć. Wraz ze zmianą kolejnych mieszkańców, ich upodobań i zwyczajów, zmieniał swój kształt architektoniczny i wystrój. Dziś, po wielkim remoncie, odzyskał dawny blask i ze staropolską gościnnością zaprasza każdego, kto zechce przekroczyć jego próg.

W 1967 roku otwarto tu Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego, na cześć najbardziej znanego mieszkańca tego domu – Kazimierza Pułaskiego – polsko-amerykańskiego bohatera walk o niepodległość obu narodów. Poznasz tu nie tylko losy słynnego Kazimierza, ale także innych wielkich Polaków, którzy emigrowali do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. W Winiarach poczujesz atmosferę polskiego szlacheckiego domu, odpoczniesz obserwując dziewiczą przyrodę, posłuchasz szumu starych drzew i śpiewu ptaków. Swoisty genius loci przyciąga tu gości z Polski i zagranicy każdego dnia.

Misją Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Warce jest kultywowanie pamięci i ochrona materialnego dziedzictwa po polsko-amerykańskim bohaterze Kazimierzu Pułaskim, polskim wychodźstwie, szczególnie do USA oraz ochrona materialnego i duchowego dziedzictwa kulturowego ziemi grójeckiej i Warki; zaspokajanie potrzeb poznawczych i edukacyjnych społeczeństwa, w tym szczególnie budowanie postaw patriotycznych, budzenie poczucia więzi z innymi, z którymi wiąże nas wspólna historia.

                                                                   źródło: http://www.muzeumpulaski.pl

Muzeum i całe jego otoczenie jest bardzo urokliwe i warto zatrzymać się tam dłużej. Jest to jedno z bardziej urzekających miejsc w niedalekim sąsiedztwie Radomia, które warto poznać. Piękne zbiory muzeum w połączeniu z audio przewodnikami pozwalają na chwilę przenieść się w czasie.

Po zwiedzaniu Muzeum i otaczającego go parku udałem się do centrum miasta, gdzie zjadłem i uzupełniłem bukłaki z wodą, planując podróż powrotną. O godzinie piętnastej przeprawiłem się przez most na Pilicy i zaraz za nim skręciłem w prawo, a następnie w lewo przy leśniczówce i jechałem w stronę stacji kolejowej w Grabowie. Podróż powrotną zaplanowałem inną drogą.

Słońce mocno grzało, a temperatura powietrza przekraczała 25 stopni Celsjusza i jedynie lekki powiew wiatru łagodził podróż. Kolejne kilometry mijały mi bardzo szybko, gdyż jechałem głównie asfaltowymi drogami przez powiat białobrzeski. Mijałem wsie: Boska Wola, Boże, Małe Boże, aż dotarłem do Stromca, skąd dalej jechałem na południe. W Pirogu skręciłem w lewo w stronę Puszczy Stromieckiej i jechałem nową wyasfaltowaną drogą, która nagle skończyła się w środku lasu. Przez chwilę znowu trzeba było pokonywać piaszczyste ścieżki, aż wjechałem do Urbanowa w gminie Jedlińsk. Stąd już blisko było do przeprawy przez rzekę Radomkę. Po drodze zatrzymałem się przy wielkim wiatraku elektrowni i w Piasecznie przekroczyłem rzekę.

Mijałem piękne zabudowania domków letniskowych w Marcelowie, skąd dalej przez Wielogórę i Józefów wróciłem do Radomia. To była długa wycieczka rowerowa po wymagających dla rowerowej jazdy piaszczystych leśnych drogach. Dziś nie zaatakowały mnie żadne psy, co było bardzo miłe, bo rzadko się zdarza, żeby wycieczka rowerowa odbyła się bez tego typu „atrakcji”. Raz tylko mijałem trzy psy wylegujące się na drodze, które nie zwróciły na mnie większej uwagi (może dlatego, że zszedłem z roweru i prowadząc go minąłem znudzone zwierzęta). To była wartościowa wycieczka do niezwykłego miejsca, która pozostanie na długo w mojej pamięci.