wedrowki.radom.pl

Radom – Sieciechów 115 km

Data: 12.09.2020 r.

Radom – Stara Wola Gołębiowska – Nowa Wola Gołębiowska – Kozłów – Puszcza Kozienicka (czerwony szlak pieszy „Królewska Droga”) – Stoki – Rez. Ponty im. T.ZielińskiegoLeśniczówka Przejazd – Rez. Zagożdżon – Augustów – Czerwony szlak rowerowy – Czarna Droga Rez. Źródło Królewskie – Bogucin – Molendy – Zielony szlak pieszySieciechów – Opactwo – Wola Klasztorna – Bąkowiec – Garbatka Długa – Garbatka Letnisko – Ponikwa – Żytkowice – Laski – Kamyk Zalesie – Pionki – Sokoły – Jedlnia Kościelna – Kieszek – Kapliczka Św. Huberta –  Dąbrowa Kozłowska – Nowa Wola Gołębiowska – Krzewień – Firlej – Radom.

Mapka (dokładny ślad GPS na dole strony)

Nową wycieczkę rowerową zaplanowałem na jedną z wrześniowych sobót. Pogoda zapowiadała się rewelacyjna. Słoneczny choć już zauważalnie krótszy dzień z chłodnym porankiem.  Gdy po przebudzeniu tradycyjnie spojrzałem na termometr za oknem okazało się, że prognozy się sprawdziły. Temperatura powietrza wynosiła niespełna 8 stopni Celsjusza powyżej zera przy bezchmurnym niebie. Chwila po godzinie 8 rano wyjechałem na szlak nowej przygody. Po drodze czekało na mnie wiele ciekawych miejsc w zaplanowanej trasie biegnącej na wschód od Radomia przez Puszczę Kozienicką do Sieciechowa.

Dobrą decyzję podjąłem przed wyjazdem odnośnie ekwipunku a ściślej mówiąc ubioru. Pod kaskiem miałem czapkę na uszy, którą używam do biegania. Ubrałem się także, oprócz krótkich kolarskich spodenek w koszulkę, bluzę i cienką kurtkę. Cały strój wybrałem z materiałów przepuszczających powietrze ale chroniących przed zimnem i świetnie oddających wilgoć na zewnątrz. Nie zapomniałem także o zakryciu szyi specjalną opaską. Gdy ruszyłem z pod domu od razu ucieszyłem się z decyzji co do stroju. Przy temperaturze 8 stopni Celsjusza jadąc na rowerze odczuwałem jeszcze większy chłód z powodu ruchu powietrza. Dzięki strojowi zachowałem znaczny komfort termiczny. Jak się później okazało dopiero około godziny 10:00 w jednym z rezerwatów zdjąłem do plecaka pierwszą warstwę ochronną a kolejną dopiero w Sieciechowie o godzinie 13:00. Na leśnych zacienionych duktach chłód dawał o sobie znać naprawdę zaskakująco długo.

Pierwsze kilometry trasy postanowiłem wykorzystać na solidne rozgrzanie mięśni nóg i po około 25 minutach jazdy rubieżami miasta dotarłem do skraju Puszczy Kozienickiej w Kozłowie. Tam wjechałem na utwardzoną drogę leśną oznaczoną czerwonym szlakiem pieszym i nazwą: ”Królewska Droga”. Tego dnia dane mi było przejechać całą puszczę od zachodu do wschodu poruszając się po ciągle zmieniających się leśnych traktach. Pierwsze kilometry szlaku były bardzo dobrze utwardzone i mogłem rozwijać znaczne prędkości. Mijałem po drodze biegaczy, spacerowiczów z kijkami i grzybiarzy. Z każdą minutą zagłębiałem się w głąb Puszczy Kozienickiej. Raz na jakiś czas zatrzymywałem się aby zorientować mapę i zrobić przy okazji pamiątkowe zdjęcie.

W Kozienickim Parku Krajobrazowym znajdują się liczne ścieżki dydaktyczne i rezerwaty przyrody. Po pewnym czasie dotarłem do pierwszego z nich: rez. Ponty im. T. Zielińskiego znajdujący się w północnej części puszczy przy „Królewskiej Drodze”.

„Celem ochrony jest zachowanie drzewostanów dębowo-jodłowych o charakterze naturalnym, z jodłą na północnej granicy jej zasięgu. W rezerwacie ochroną objęte są zbliżone do naturalnych, a charakterystyczne dla Puszczy Kozienickiej zbiorowiska jodłowo-dębowe. Oprócz jodły zwyczajnej i dębu szypułkowego, których wiek szacuje się na 160–200 lat, występuje tu sosna zwyczajna, brzoza brodawkowata, grab pospolity i świerk pospolity. W runie znajdują się m.in.: przylaszczka pospolita, gajowiec żółty, miodunka ćma, dąbrówka rozłogowa, zawilec gajowy i lilia złotogłów. Na terenie rezerwatu zauważono występowanie około 30 gatunków ptaków, m.in.: bocian czarny, zięba, dzięcioł, wilga czy drozd śpiewak.” Źródło: Wikipedia.

Po chwili przerwy jechałem dalej dobrze utwardzoną drogą w kierunku Leśniczówki Przejazd i ścieżki dydaktycznej „Śródborze” opowiadającej w prosty i ciekawy sposób formach ochrony przyrody. Pojechałem dalej wzdłuż czerwonego szlaku i po pewnym czasie znalazłem się w oddalonym nieco dalej rezerwacie przyrody Zagożdżon.

„W rezerwacie chronione są zbiorowiska leśne, typowe dla Puszczy Kozienickiej, tj. bory jodłowe, grądy i bór mieszany wilgotny. Drzewostany są różnowiekowe (80–160 lat) i różnogatunkowe. Występują tu: jodła pospolita, sosna zwyczajna, dąb szypułkowy, grab pospolity, brzoza brodawkowata, lipa drobnolistna, olsza czarna oraz jesion wyniosły. W runie występują m.in.: chronione – śnieżyczka przebiśnieg, wawrzynek wilcze łyko, konwalia majowa, lilia złotogłów, a z rzadszych nie objętych ochroną – zdrojówka rutewkowata, zawilec gajowy, kokorycz pusta, pomocnik baldaszkowy, gruszyczka zielonawa. Ponadto odnotowano tu ponad 80 gatunków grzybów i wiele rzadkich porostów, m.in.: mąkla tarniowa, tarczownica bruzdkowana, tarczownica pęcherzykowata oraz chroniony granicznik płucnik. Na terenie rezerwatu znajduje się pomnik przyrody Dąb Zygmunt August. Jest to dąb szypułkowy o pierśnicy 102 cm i wysokości 28 m. Jego wiek szacuje się na 230-350 lat.” Źródło: Wikipedia.

W miejscowości Augustów zjechałem z „Królewskiej Drogi” i przejeżdżając przez wieś skręciłem w lewo jadąc skrajem lasu aż do chwili gdy trafiłem na „Czarną drogę” w kierunku góry mapy na północ. Po kilku kilometrach skręciłem w prawo na czerwony szlak rowerowy i szybkim tempem dotarłem na teren kolejnego rezerwatu i terenów rekreacyjnych „Źródło Królewskie”. To jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc puszczy. Kiedy tu nie jestem to spotykam sporą ilość ludzi. Tak było też tym razem. Mijając główną bramę rezerwatu zorientowałem się, że na jego terenie znajduje się zorganizowana grupa ludzi z psami na smyczy. Psów było bardzo dużo i chyba były tresowane bo ani jeden nawet nie warknął w moim kierunku co było ciekawym doświadczeniem. Zazwyczaj moje przygody z psami kończą się ich atakiem i moją ewakuacją. W jednej z wiat zatrzymując się spożyłem pierwszy posiłek: kanapkę z kiełkami, pomidorki koktajlowe i trzy mini bajgle. Zrzuciłem czapkę z pod kasku i kurtkę. Dalej pojechałem w bluzie z długim rękawem, ponieważ nadal odczuwałem w zacienionych miejscach lasu chłód potęgowany przez opór powietrza.

„W rezerwacie odnotowano występowanie ogółem 201 gatunków roślin z 65 rodzin. Z gatunków objętych ochroną ścisłą występują tu m.in.: wawrzynek wilczełyko, bluszcz pospolity, skrzyp olbrzymi, widłak jałowcowaty, lilia złotogłów. Wśród gatunków objętych ochroną częściową w rezerwacie rosną: kruszyna pospolita, kopytnik pospolity, marzanka wonna, konwalia majowa, kalina koralowa. W okolicach rezerwatu można zaobserwować działalność bobrów. Według legendy król Władysław Jagiełło zaspokajał swoje pragnienie przy tych źródłach – stąd nazwa rezerwatu. Jeszcze do niedawna przy głównym źródle widoczne było omurowanie z kamienia, które ponoć przetrwało z tamtych czasów. Obecnie zostało zastąpione współczesnym murkiem z piaskowca.” Źródło: Wikipedia.

Jechałem dalej i dalej w głąb puszczy. Raz na jakiś czas musiałem zatrzymywać się i przeprawiać przez ogromne kałuże wody. Czasami udawało mi się przejechać obok nich ale było to niestety ryzykowane i za każdym razem wypinałem się z bloków w pedałach na wypadek wywrotki.  Za rezerwatem trochę pobłądziłem i zjechałem ze szlaku rowerowego. Droga zrobiła się trudnodostępna i w dodatku znajdowało się na niej sporo krzewów z kolcami (jeżyn). Obawiałem się, czy można sobie na takich kolcach przebić dętkę. Nawet przez chwilę słyszałem syk powietrza ale na szczęście ostatecznie okazało się, że była to tylko moja wyobraźnia. Po dłuższym czasie kluczenia wydostałem się na skraj wsi Bogucin skąd jadąc chwilę ruchliwą droga krajową nr 48 skręciłem w lewo i wjechałem do wsi Molendy. Korzystając z równego asfaltu i mając na uwadze stracony czas podczas błądzenia po puszczy ( a może nie stracony? okazało się, że po drodze napotkałem piękne kanie które niestety z uwagi na brak miejsca nie zabrałem i pozostawiłem dla grzybiarza którego spotkałem na leśnej ścieżce nieco wcześniej) dotarłem do skraju wsi, gdzie znajduje się cmentarz poległych żołnierzy w czasie pierwszej wojny światowej. Wjechałem kolejny już raz na leśną ścieżkę we wschodniej części puszczy i dotarłem do zielonego szlaku pieszego, który miał zaprowadzić mnie już do Sieciechowa.

Jechało się bardzo przyjemnie z prędkością jaką pozwalała droga pełna wystających korzeni. Słońce dawało coraz więcej ciepła i wyjeżdżając z lasu przegapiłem skręt znakowanego szlaku w prawo. Pojechałem prosto i gdy zorientowałem się nie było sensu już zawracać. Wjechałem na drogę krajową i skręcając w prawo po kilku chwilach dotarłem do Sieciechowa. W miejscowości znajduje się barokowy Kościół parafialny pw. św. Wawrzyńca oraz Jezioro Czaple. Po obejrzeniu obu miejsc pojechałem do Opactwa, gdzie zwiedziłem zabytkowy Klasztor Benedyktynów i Kościół pw. Wniebowzięcia NMP. Po krótkiej sesji zdjęciowej usiadłem na ławce w cieniu klasztornych murów i zjadłem kolejny posiłek w postaci przepysznej gruszki. Zdjąłem bluzę i przelałem wodę z bukłaka na plecak do bidonu. Kilka chwil po godzinie trzynastej udałem się w drogę powrotną do domu.

Jak zawsze w takim momencie zastanawiam się czy uda się wrócić do domu na czas bez żadnych przygód. Wszakże znajduję się dość daleko bez wsparcia technicznego (mam przy sobie tylko niezbędne narzędzia, zapasową dętkę, łatki i klej itp.) Podjąłem decyzję, że w drodze powrotnej tak jak zazwyczaj będę mniej się zatrzymywał a skupiał na szybszym powrocie drogami już mniej leśnymi a bardziej asfaltowymi. Na szczęście na lokalnych drogach ruch był niewielki i w miarę sprawnie mijałem kolejne miejscowości. Słońce coraz bardziej grzało i termometr w zegarku gps na kierownicy pokazywał 26 stopni Celsjusza. Szybko dotarłem do Garbatki Letnisko, dalej do Pionek. W pionkach ok. godz. 15:00 zrobiłem kolejną przerwę na „kanapkę” i krótki odpoczynek. Do tej chwili nie mogłem złapać odpowiedniego tempa po dłuższej przerwie w Sieciechowie. Natomiast za Pionkami mięśnie nóg odzyskały swoją kondycję i dość szybkim tempem przez Jedlnie Kościelną dotarłem do skraju Puszczy w miejscowości Kieszek.

Wjechałem kolejny raz do lasu. Tym razem cień dał trochę potrzebnego chłodu. Szkoda było tych leśnych ścieżek w drodze powrotnej zamienionych na asfalt. Zatrzymałem się na chwilę przy kapliczce Św. Huberta i pojechałem dalej wyjeżdżając już ostatecznie tego dnia z puszczy w miejscowości Dąbrowa Kozłowska. Dalej do domu już było blisko. Około godziny 16:15 po przejechaniu 115 kilometrów zakończyłem moją wyprawę.

Podsumowując muszę nadmienić, że tego dnia ani razu nie szczekał na mnie pies, mimo, że minąłem ich naprawdę bardzo duże ilości. Pogoda pomimo długiego chłodu sprawdziła się i dała ogromną radość z podróżowania na rowerze. Warto jest poznawać najbliższą okolicę bogatą w walory przyrodnicze i historyczne. Tego dnia udało mi się zatrzymać się w trzech rezerwatach przyrody. Jechałem przez piękne i często zmieniające się ścieżki leśne prawie przez 50 kilometrów z bardzo małymi odcinkami prowadzącymi po asfalcie. Zachęcam Was do wycieczek po Puszczy Kozienickiej, ponieważ można znaleźć w niej odpoczynek od miasta i wsłuchując się w szum drzew poznać jej niebywałe piękno.