wedrowki.radom.pl

Białobrzegi – Michałów 47 km

Data: 28.09.2014 r.

Białobrzegi – Mikówka – Szczyty – Szczyty Kolonia – Szczyty – Brzeźce – Biejków – Branków – Michałów Górny – Michałów – Rez. Majdan – Stara Wieś – Niedabyl – Stromiec – Stromiecka Wola – Okrąglik – Mikówka – Białobrzegi

  • DST 47.00km
  • Czas 05:31
  • VAVG 8.52km/h
  • VMAX 29.36km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 2934kcal
  • Podjazdy 407m

 

          Niedzielny poranek przywitał nas (Mnie i Martusię) błękitnym niebem i niską temperaturą powietrza. Gdy wyjechaliśmy z Białobrzegów ok. godziny dziesiątej trzydzieści na słupku termometru widniała wartość 12 °C. Trasa dzisiejszej wycieczki zaplanowana została tak, żeby dojechać w kilka ciekawych miejsc. Po drodze mieliśmy także ciekawą przygodę w Brankowie.

Pierwsze kilometry trasy przemierzyliśmy w stronę Suskiego i Mikowskiego lasu. Pomimo, że słońce świeciło to powietrze było dość chłodne i gdy wjechaliśmy w las zrobiło się zimno. Dość szybko dotarliśmy po asfaltowych drogach do Mikówki, za którą skończył się asfalt i zaczęła droga gruntowa prowadząca przez las. Podłoże po którym jechaliśmy w dodatku było jeszcze mokre po sobotnich opadach deszczu. Za lasem skręciliśmy w lewo w stronę wioski o nazwie Szczyty, gdzie po chwili skręciliśmy w prawo przy kapliczce kierując się do sąsiedniej wioski Szczyty Kolonia. Szukaliśmy zabytków opisywanych w przewodniku turystycznym. Po drodze zdążył nas obszczekać pies. Zapytaliśmy się miejscowych ludzi jak trafić do wcześniej zaplanowanych miejsc i okazało się, że znajdujemy się w ich najbliższym sąsiedztwie. W Szczytach Koloni zwiedziliśmy modrzewiowy dwór z 1907 r. (info o dworze) (który spłonął w 1920 roku i został na nowo odbudowany) postawiony w stylu podhalańskim. Dwór zlokalizowany jest na szczycie grodziska średniowiecznego z XII wieku, które zlokalizowane zostało na terenie pogranicznym pomiędzy Mazowszem a Małopolską w średniowieczu. Ominąwszy mocno zaniedbany i będący już praktycznie w ruinie dworek skierowaliśmy się w stronę budynku spichlerza zbudowanego na początku XX wieku. Spichlerz jest murowany z czerwonej cegły. Z budynkiem tym wiąże się ciekawa legenda: podobno do budowy murowanego spichlerza zmusiła dziedzica Michała Bagniewskiego (właściciela majątku w Szczytach) ludzka nieuczciwość. Z wcześniejszego, drewnianego okoliczni mieszkańcy przez nawiercone w deskach otwory wykradali ziarno lub nasiona doświadczalnych odmian roślin uprawianych w majątku (źródło – Folder: Atrakcje Turystyczne Zapilicza, Adam Bolek).

Po obejrzeniu ciekawych miejsc skierowaliśmy się w stronę Brzeziec. Po drodze minęliśmy turystów na pieszym rajdzie, którzy także kierowali swoje kroki zapewne w stronę miejsc, które przed chwilą sami obejrzeliśmy..

Za Brzeźcami przekroczyliśmy rzekę Pilicę przez nowy most i stromym podjazdem wjechaliśmy do Biejkowa. Skręciliśmy w prawo i jechaliśmy początkowo po asfalcie, żeby po chwili wjechać w drogę gruntową prowadzącą przez tyły jabłkowych sadów. Patrząc w prawo rozpościerała się przepiękna panorama na dolinę Pilicy i dalej lasy: Michałowski i Palczewski. Na horyzoncie widać było także wieżę kościoła w miejscowości Boże. Po paru minutach dotarliśmy do kolejnej miejscowości Brankowa. Miejscowość ta w większości przedstawiała się jako gospodarstwa sadownicze. Asfalt po kilku zakrętach kolejny raz się skończył i wjechaliśmy na szutrową drogę. Po chwili oczom moim ukazał się leżący na środku drogi telefon komórkowy. Zatrzymałem się, żeby go podnieść z ziemi i ocenić stan techniczny. Okazało się, że telefon jest sprawny i musiał go ktoś przed chwilą zgubić. Nie widząc nikogo w okolicy postanowiłem przeszukać książkę kontaktów i gdy znalazłem kontakt o nazwie: “Tata” postanowiłem zadzwonić. Łącząc się z tatą właściciela telefonu zrelacjonowałem sytuację w jakiej odnalazłem zgubiony telefon i poprosiłem podając namiary gdzie się znajduję, żeby ktoś przyszedł po zgubę. Okazało się, że jadąc na skuterze telefon wypadł młodemu chłopakowi, który po paru chwilach od zakończenia mojej rozmowy przyjechał odebrać telefon. Dobrze, że po telefonie nie przejechał, żaden samochód albo traktor. Po krótkim spotkaniu z właścicielem telefonu pojechaliśmy dalej. Następną miejscowością miał być nasz docelowy Michałów..

Do Michałowa dotarliśmy po paru chwilach i podjazdach. Teren w sąsiedztwie doliny Pilicy jest dosyć pofalowany i może sprawiać pewne trudności w pokonywaniu go. W Michałowie odwiedziliśmy sklep i zrobiliśmy małe zaopatrzenie w prowiant. Nie obyło się oczywiście bez uroczej rozmowy z podchmielonym autochtonem znajdującym się w sąsiedztwie sklepu. Po parominutowej pogawędce skierowaliśmy się w stronę neorenesansowego pałacyku zbudowanego na planie litery “L”. Okazało się, że w tym przypadku obiekt nie znajduje się w rękach prywatnych i można go obejrzeć ze wszystkich stron z bliska. Pałac pochodzi z XIX wieku i został zbudowany prawdopodobnie na miejscu zamku z XVII wieku dla rodziny Dal Trozzów. Obecnie w pałacyku mieści się Szkoła Podstawowa (co ciekawe na Godle Państwa nie ma nadal Orzełka..) (historia pałacu) i (dłuższy tekst z ciekawym planem całego majątku) Wokół budowli znajdują się ciekawe drzewa po dawnym parku. W bliskim sąsiedztwie znajduje się także Kaplica w stylu neogotyckim z ok. 1860 r. zbudowana przez Antoniego Dal Trozzo. W piwnicy pod kaplicą pochowano serce fundatora a legenda okoliczna głosi, że ukazuje się on czasem koło pałacu w czarnym ubraniu, kapeluszu i z laską w ręku. Kolejnym ciekawym miejscem w sąsiedztwie pałacu są ruiny dawnej lodowni w której przechowywano mięso. Pałac pozostawał własnością rodziny Dal Trozzo do 1945 r. W czasie okupacji niemieckiej cały majątek zagarnęli Niemcy – jednak właścicielom pozwolono w nim nadal mieszkać. Po zakończeniu działań wojennych pałac przejął skarb państwa, przeznaczając gmach na szkołę podstawową. W okolicznej Kaplicy sprawowane są nadal Msze Święte. Na jedną z nich schodzili się już okoliczni mieszkańcy, dyskutując o nowo wyremontowanej elewacji budynku. Przyznam się, że całe otoczenie jak i sam pałac zrobił na nas duże wrażenie. Sam fakt, że można było zwiedzić to miejsce był już dużym plusem. Z Michałowa pojechaliśmy na południe w stronę lasu z Rezerwatem Majdan.

Przekroczyliśmy Pilicę, oraz po paru chwilach rzeczkę Dygę i wjechaliśmy do lasu. Droga po raz kolejny nie była idealna do jazdy rowerem. Było sporo mokrego piachu. Marta musiała co jakiś czas schodzić z roweru i go prowadzić. Wjechaliśmy głębiej w las i okazało się, że zrobił się teren mocno bagienny, trzeba było zawrócić i dalej trzymaliśmy się niebieskiego szlaku turystycznego. Dotarliśmy do Rezerwatu Majdan, którego celem ochrony jest zachowanie zbiorowisk łęgowych oraz grądu niskiego z wielogatunkowymi drzewostanami naturalnego pochodzenia. Rosną tu drzewostany z panującą olchą z domieszkiem dębu, lipy, wiązu, brzozy, jawora oraz sosny. Droga przez las okazała się bardzo trudna do przebycia. Długo namęczyliśmy się, zanim dotarliśmy do wioski Stara Wieś.

Przez Niedabyl dotarliśmy do Stromca, gdzie obejrzeliśmy wnętrze neogotyckiego Kościoła pw. Świętego Jana Chrzciciela, który wybudowany został w latach 1905-1910. W kościele tym ochrzczony został pułkownik oddziałów powstańczych walczących w powstaniu styczniowym Dionizy Czachowski (urodzony w Niedabylu). Wyjeżdżając z miejscowości zatrzymaliśmy się jeszcze na miejscowym cmentarzu parafialnym, gdzie obejrzeliśmy zabytkową murowaną kaplicę z 1894 r. pod wezwaniem Matki Boskiej Śnieżnej. Dalszą drogę przemierzyliśmy przez Stromiecką Wolę, Okrąglik i Mikówkę.

Odwiedziliśmy dzisiaj dużo ciekawych miejsc, skorzystaliśmy ze sprzyjającej aury wczesnej jesieni. Raz było chłodno a raz ciepło – taka huśtawka pogodowa. Warto było po raz kolejny poznawać niezwykłe zakątki okolic naszego miejsca zamieszkania.