Data: 20.08.2016
Nowy Gózd – Żdżary – Jedlanka – Jedlińsk – Piaseczno – Lisów – Bartodzieje – Olszowa – Wola Goryńska – Brody – Wola Goryńska – Goryń – Mąkosy Stare (Gać) – Lewaszówka – Cecylówka-Brzózka – Przejazd – rez. Zagożdżon – Augustów – rez. Źródło Królewskie – Molendy – Garbatka Letnisko – rez. Krępiec – Ponikwa – Żytkowice – Laski – Zalesie – Pionki – Sokoły – Jedlnia Kościelna – Kieszek – „Jastrzębia Droga” – Jastrzębia – Bartodzieje – Lisów – Piaseczno – Jedlińsk – Jedlanka – Żdżary – Nowy Gózd.
Mapka trasy: (dokładny ślad GPS na dole strony)
Piętnaście minut po godzinie ósmej rano wyruszyłem na szlak kolejnej rowerowej przygody. Tym razem od ostatniej wycieczki minęło ok. dwanaście godzin, ponieważ poprzedniego dnia wieczorem przed zapadnięciem jeszcze całkowitego zmierzchu zdążyłem wrócić z Drzewicy a nazajutrz, już miałem zaplanowaną kolejną wycieczkę. Tym razem postanowiłem odwrócić kierunek trasy i udałem się w stronę Puszczy Kozienickiej, do Garbatki Letnisko. Jest to miejscowość niezwykła i często w dzisiejszych czasach zapomniana, co dodaje jej wg mnie większego uroku. Garbatka położona jest na skraju Puszczy Kozienickiej i wzdłuż linii kolejowej z Radomia do Dęblina. Takie położenie miejscowości pozwoliło w przeszłości stworzyć idealny klimat do wypoczynku. Już pod koniec XIX wieku powstawały tutaj pierwsze inwestycje mające na celu zachęcić turystów do odwiedzania Garbatki. Okres dwudziestolecia międzywojennego to czas prawdziwej świetności tej urokliwej miejscowości. To w tedy powstały tutaj znakomite wille i pensjonaty wypoczynkowe do których przyjeżdżali mieszkańcy okolic. Dzisiaj można podziwiać w większości bardzo dobrze zachowane lub odrestaurowane wille z okresu międzywojennego. Pomaga w tym specjalnie utworzony i bardzo dobrze oznakowany szlak z tablicami informacyjnymi przy dziesięciu obiektach. Jak już obejrzymy wspaniałe wille to możemy wypocząć nad zalewem „Polanka” na rzeczce Krypiance, lub pospacerować znakowanymi szlakami turystycznymi po rezerwacie przyrody „Krępiec” w Kozienickim Parku Krajobrazowym.
Pierwsze kilometry trasy tradycyjnie mijały mi w tempie dość wolnym w celu rozgrzania zaspanych i zmęczonych jeszcze po wczorajszym dniu mięśni nóg. Dość szybko zorientowałem mapę i postanowiłem szybko dostać się w okolicę Puszczy Kozienickiej, odległej od startu trasy o kilkanaście kilometrów. Od rana temperatura powietrza była znacznie wyższa niż poprzedniego dnia, co pozwalało sądzić, że dzisiejszy dzień będzie jeszcze cieplejszy od poprzedniego. Patrząc na niebo zauważyłem, że nie ma na nim żadnej chmury. Było już prawie 25 stopni w cieniu ok. godziny dziewiątej, kiedy postanowiłem zrobić króciutką przerwę, tak jak poprzedniego dnia na rozgrzewkę i rozciąganie. Zatrzymałem się w miejscowości Lisów za Jedlińskiem. Po paru minutach byłem gotowy do dalszej drogi.
Dotarłem do miejscowości Bartodzieje, gdzie znajduje się niesamowity pałac. Choć jest on prawie w kompletnej ruinie, to robi duże wrażenie. Gdy byłem tutaj ostatnim razem park był bardziej zarośnięty i teren wokół pałacu zaniedbany co powodowało, że przejeżdżając obok niego można by go nawet wcale nie zauważyć. Tym razem było inaczej. Wjechałem na teren w sąsiedztwie pałacu i zrobiłem kilka fotografii. Gdy chciałem ująć w obiektywie aparatu pałac z drugiej strony musiałem wejść w zarośla pełne pokrzyw dostarczając moim mięśniom nóg dodatkowy impuls rozgrzewający od poparzenia tymi roślinami. Podobną sytuację miałem kiedyś przy innym pałacyku w drodze do Nowego Miasta nad Pilicą. Miło się później jedzie na rowerze po takiej przygodzie, ale czego nie robi się dla dobra zdjęć 🙂
Po kilku minutach udałem się w dalszą drogę w stronę Olszowej i Woli Goryńskiej. Celem było przekroczenie rzeki Radomki w takim miejscu, aby bez problemu dotrzeć w okolicę Puszczy Kozienickiej. Niestety w pewnej chwili źle zorientowałem mapę i musiałem zawracać nadrabiając kilka kilometrów. Z nieba zaczynał lać się prawdziwy żar i tylko przyjemny opór powietrza pozwalał odczuwać temperaturę troszkę łagodniej. Gdy się zatrzymywałem to wybierałem miejsca tylko zacienione co i tak powodowało uczucie dużego gorąca. Za Goryniem minąłem rzekę Radomkę i udałem się wzdłuż ściany puszczy do miejsca w którym w okolicy miejscowości Przejazd wjechałem do upragnionego lasu, który swoim cieniem dał trochę chłodu. Dalej jechałem już dobrze utwardzonym traktem, nazwanym też Królewską Drogą, który zaprowadził mnie w sąsiedztwo rezerwatu Zagożdżon i dalej do miejscowości Augustów. Tym razem także nie udało mi się odwiedzić zamkniętej na głucho Izby Dydaktyczno Muzealnej Puszczy Kozienickiej, która się mieści w tej miejscowości. Dalej jechałem chwilę ruchliwą trasą na Kozienice i odbiłem w prawo przy leśnym parkingu, gdzie znajduje się pomnik upamiętniający żołnierzy z II wojny światowej.
Po chwili okazało się, że droga jest zamknięta a na jej środku pracuje ciężki sprzęt zbierający drzewo po wycince. Na szczęście po krótkiej rozmowie z pracownikiem mogłem pojechać tą drogą dalej w stronę kolejnego niezwykłego miejsca jakim jest rez. „Królewskie Źródło”. Przejechałem przez rezerwat dość szybko z powodu niedawnej w nim mojej wizyty i dalej jechałem czerwonym szlakiem rowerowym. Szlak niestety po drodze mi się troszkę źle zorientował, co spowodowało lekkie z niego zjechanie w okolicy wsi Bogucin. Musiałem chwilę jechać ruchliwą drogą krajową nr 79, aż skręciłem w lewo w stronę wsi Molendy. Na skraju wsi znajduje się cmentarz wojenny przy szlaku frontu wschodniego I wojny światowej.
Parę minut po godzinie trzynastej wjechałem do Garbatki-Letnisko. Najpierw objechałem miejscowość w całości, docierając do kościoła parafialnego, dworca PKP i stadionu piłkarskiego. W sąsiedztwie stacji kolejowej zaczyna się „Szlak Garbackich willi”, który składa się z dziesięciu obiektów do których można dotrzeć spacerując za drewnianymi kierunkowskazami. Warto zatrzymać się na chwilę przy każdej willi i poczytać o ich przeszłości, czasami obok znajdowały się dodatkowe tablice opisujące biogramy ciekawych osób związanych z miejscowością letniskową. Gdy obejrzałem już wszystkie punkty na szlaku to postanowiłem odszukać ośrodek wypoczynkowy „Polanka”. Najpierw dotarłem dalej nad drugi mniejszy zalew w górze rzeczki Krypianki a później cofnąłem się niżej, gdzie znajdowało się miejsce mojego dłuższego postoju. Nad zalewem chłodziło się się sporo osób. Turyści korzystali ze wspaniałej pogody, leżąc na plaży, grając w piłkę siatkową, lub po prostu spacerując po okolicy. Czuć było niesamowity klimat miejsca, gdzie czas się na chwilę zatrzymał. Świeże powietrze i specyficzny mikroklimat nadal przyciąga grupy turystów, którzy nie koniecznie muszą jechać gdzieś dalej aby wypocząć, bo w zasięgu ręki mają również ciekawe miejsce. Tak jak poprzedniego dnia zjadłem ciepły posiłek pod parasolami i gdy okazało się, że jest już około godziny piętnastej postanowiłem wracać.
Przede mną była dość daleka droga a warunki pogodowe z każdą godziną były coraz gorsze z powodu gorącej temperatury. Postanowiłem w miarę szybko wybrać trasę i bez większych postojów wrócić do Nowego Gozdu. Wyjechałem z Garbatki na drogę wojewódzką nr 691, którą dotarłem bez zatrzymywania się do stacji kolejowej Jedlnia Kościelna za Pionkami. Był to dość trudny odcinek z powodu ogromnego upału i jeżdżących samochodów, ale upłynął dość szybko dzięki mojej sprawnej jeździe. Przejechałem mniej ruchliwą drogą przez Jedlnie i Kieszek do skraju Puszczy Kozienickiej, gdzie schowałem się w upragnionym cieniu drzew. Dalej droga była już dużo łatwiejsza. Jechałem czarnym szlakiem pieszym i Jastrzębią Drogą do Jastrzębi, z której szybko wjechałem do miejscowości Bartodzieje i dalej już z krótką przerwą w Lisowie i Jedlińsku w celu zrobienia kilku fotografii dotarłem do Nowego Gozdu. Było tuż po godzinie dziewiętnastej.
Drugi dzień mojej wycieczki był trochę dłuższy od poprzedniego i bardziej wyczerpujący ze względu na cieplejszą aurę. Przez dwa dni udało się w sumie przejechać 242 kilometry i zobaczyć wiele ciekawych miejsc. Choć w nogach czuć jeszcze zmęczenie, to w pamięci na długo zostaną ciekawe wspomnienia z tych dwóch rowerowych wycieczek.
Ślad GPS: